Rozwód to bardzo trudne i bardzo znaczące doświadczenie. Na skali stresujących wydarzeń w życiu człowieka od 1 do 100 zajmuje jedno z pierwszych miejsc, ze wskaźnikiem siły stresu 73. Bardziej stresująca jest tylko śmierć współmałżonka, ze wskaźnikiem 100.

 

Każda zmiana w życiu człowieka, nawet jeśli bardzo przyjemna, jak np. własne sukcesy i osiągnięcia, bywa dla człowieka źródłem stresu. A co dopiero zmiana tak wielka jak rozstanie z kimś, z kim tworzyło się rodzinę.

 

Przez wszystko jednak można przejść, wszystko można przeżyć. A często rozwód okazuje się początkiem pozytywnych zmian, jeśli tylko podejdziemy do tego doświadczenia w odpowiedni sposób. Odpowiedni – czyli jaki? Dzisiaj się tym z Tobą podzielę. To pierwszy z serii 2 artykułów, które dla Ciebie przygotowałam. W pierwszym z nich znajdziesz opis etapów, co się zmienia w 1. roku po rozstaniu, a w drugim – w ciągu 5 lat. Skąd taki pomysł?

 

Sama jestem po rozwodzie. Mam wspaniałego syna z mężczyzną, z którym spędziłam kilka lat życia. Rozstaliśmy się 8 lat temu, a po rozstaniu mamy bardzo dobre relacje i zawsze możemy liczyć na swoją pomoc. Były mąż czasem żartuje: „Bycie razem nam nie wychodziło, ale bycie osobno wychodzi nam świetnie”. Rozstający się znajomi czasem nas pytają: „Jak to robicie?”. Opowiem Ci o tym.

 

Na co dzień pracuję jako coach i terapeuta duszy i bardzo często pomagam samodzielnym rodzicom po rozstaniu stanąć na nogi i ułożyć sobie życie na nowo. Jestem też autorką kursu online o tej tematyce. Dzielę się więc swoimi przemyśleniami zarówno jako osoba, która przeżyła to doświadczenie na swojej skórze i wyszła z niego mądrzejsza i lepsza, jak i profesjonalistka pracująca z ludźmi i ich historiami.

Pierwszy rok po rozwodzie

Świat właśnie się zawalił. Przynajmniej tak to widzisz (za jakiś czas zmienisz perspektywę). Ogromna, przytłaczająca zmiana z setką skrajnych emocji właśnie przetacza się przez Twoje życie.

Rozgoryczenie, poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, wstyd, gniew, poczucie winy, samotność, a czasem nawet ulga – to wszystko się miksuje w Twojej głowie.

 

 

Jeśli masz dzieci, dodatkowo pojawia się obawa o ich los, o to, jak poradzą sobie ze zmianą. Wreszcie – ustalenie opieki po rozstaniu. Kto się wyprowadzi? Z kim dzieci zamieszkają? A może opieka naprzemienna? Setki pytań i wątpliwości każdego dnia mącą Twoją na nowo budowaną rzeczywistość.

Do tego mnóstwo trosk przyziemnych i prozaicznych, takich jak finanse czy zmiana miejsca zamieszkania. Czasem rozstaniu towarzyszy również zmiana miejsca czy sposobu pracy. Jak na jedną osobę, na jedne barki, to naprawdę bardzo wiele. A przecież bierzesz też odpowiedzialność za dzieci.

To, co się wtedy dzieje, to zmiana przez wielkie Z. Zmiana dotyka wszystkich płaszczyzn Twojego życia. Zmieniają się Twoje: otoczenie, umiejętności, zachowanie, przekonania, tożsamość. Często również sens życia.

 

To etap budowania swego rodzaju nowej samodzielności. Brzmi to może dziwnie, bo przecież widzisz siebie jako osobę dorosłą i od lat samodzielną. Jednak rozstanie czy rozwód to koniec relacji współzależnej, którą do tej pory tworzyłeś z kimś innym. Współzależność to również współmoc, współsiła. A zatem to, co do tej pory wspólnie tworzyły dwie osoby, zaczynają realizować osobno i już na innych zasadach. Możesz więc odczuwać, że brakuje Ci mocy i siły, i nic w tym nadzwyczajnego nie ma. Warto uświadomić sobie wówczas, że to tylko przejściowy etap i od tego momentu będziesz budować własną samodzielność już na swoich zasadach. Z czasem pojawi się 100% siła i moc.

Owad w bursztynie

W pierwszym roku po rozstaniu bardzo ważne jest przeżycie żałoby. Tak, żałoby, czyli całego procesu żegnania pewnego rozdziału w życiu, ze wszystkimi jego etapami. Jak wspomniałam na początku, rozwód to doświadczenie prawie tak stresogenne jak śmierć współmałżonka. I podobnie jak ona powinno być przeżyte i pożegnane.

 

Etapy żałoby są następujące:
1. Szok i zaprzeczenie,
2. Tęsknota i żal,
3. Rozpacz, gniew, dezorganizacja życia,
4. Szukanie sensu,
5. Pogodzenie się ze stratą, akceptacja, reorganizacja życia.

 

 

Etapy przeżywania żałoby po rozstaniu mogą być bardzo podobne do powyższych, z niewielkimi różnicami na niektórych etapach albo o różnej intensywności konkretnych objawów. Często około etapu 3. pojawia się dodatkowo utrata poczucia własnej wartości. A na 5. etapie dodatkowo może pojawić się wybaczenie.

Jeśli któryś z tych etapów przeskoczysz, wyprzesz albo zagłuszysz (używkami, przypadkowym seksem itp.), utkniesz w procesie żałoby. To oznacza, że będą Cię dopadać wciąż na nowo te same bolesne emocje i nie zrobisz kroku do przodu, ponieważ jakby „zastygniesz” w przeszłości, tak jak owad w bursztynie.

To Ci może pomóc

Co wówczas możesz zrobić? Warto uświadomić sobie, że rozstanie to proces z charakterystycznymi dla niego etapami. Być może pomocne będzie dla Ciebie uzmysłowienie sobie, że wiele jest osób w podobnej jak Ty sytuacji i że wszyscy podlegamy bardzo podobnym zjawiskom. Wiele osób przeżywa dokładnie te same emocje, na swój sposób, oczywiście.

 

Kolejnym dobrym pomysłem może być wyobrażenie sobie siebie i swojego życia za, powiedzmy, 5 lat. Weź kartkę i opisz obrazek, który widzisz. Zwróć uwagę na detale, szczegóły:
– Jak wyglądasz?
– Co robisz?
– Gdzie mieszkasz?
– Jak pracujesz?
– Jacy ludzie Cię otaczają?
– Ile lat mają dzieci i co robią?

 

Skup się na pozytywnych aspektach tego, co widzisz. Dorzuć coś, czego pragniesz, aby się wydarzyło i zapisz to, używając czasu teraźniejszego, tak jakby to już było faktem i Twoją aktualną rzeczywistością. Np. „Mam 35 lat, zapuściłam włosy, teraz sięgają do ramion. Pracuję w firmie X. Gabrysia i Alek chodzą już do 5 klasy. Mieszkamy w 3-pokojowym mieszkaniu w mojej ulubionej dzielnicy. Moi przyjaciele…” itd.

 

Niekiedy osoby po rozstaniu mają przekonanie, że nie zasługują na lepsze życie i podświadomie sabotują swoją rzeczywistość. Praca z przekonaniami zazwyczaj bardzo tu pomaga. Nagle otwierają się nowe możliwości i okazuje się, że coś, co do tej pory wyglądało jak studnia, w którą się spada i leci na łeb na szyję, to tak naprawdę dołek z niewielką kałużą i wystarczą zwykłe trampki, by przejść na drugą stronę suchą stopą.

Prawda jest taka, że nie musisz się umartwiać, ciosać sobie kołków na głowie ani cierpieć za miliony, by zaznaczyć, jak ważne było to, co Cię spotkało. 

 

Pamiętaj, że na poczuciu winy nie zbudujesz szczęśliwego życia ani dla siebie, ani dla swoich dzieci.

 

W wychodzeniu z takiego systemu przekonań może się okazać pomocne również praktykowanie wdzięczności. Jak zacząć? Zacznij od wyłapywania małych, choćby najdrobniejszych pozytywnych rzeczy i sytuacji w swojej codzienności. Obdarzaj je uwagą, jakby były wszystkim, co masz. Dorzuć do tego szczyptę humoru. Zobaczysz, że za jakiś czas ta praktyka wejdzie Ci w nawyk, ponieważ nasz mózg bardzo lubi ten stan, gdy spływa na niego koktajl hormonów szczęścia. Na początku musisz mu tylko pomóc w wyrobieniu sobie tego nawyku.

 

 

Pomocne może być również przeformułowanie swojego życia w następujący sposób: spójrz na rozstanie jak na punkt na mapie Twojego życia. Bardzo istotny, znaczący, ważny, ale jednak punkt, a oprócz niego jest tam jeszcze mnóstwo innych zjawisk, idei, pomysłów, ludzi, rzeczy i spraw. To pomaga złapać dystans do tego, co w ostatnim roku wydarzyło się w Twoim życiu. Jeśli mimo to nadal jest Ci bardzo trudno, poproś o pomoc.

 

To nie słabość prosić o pomoc. Na odwrót: zwracając się o pomoc, działasz z miejsca mocy i odpowiedzialności za swoje życie.

 

Jeśli mimo upływu czasu nadal nie możesz zapomnieć krzywdy lub wszystkim wokół opowiadasz o swoim nieszczęściu, to może być znak, że utknąłeś/-aś na którymś z etapów żałoby i potrzebujesz pomocy specjalisty z zewnątrz. 

Relacje z byłym/byłą

Jeśli upłynął jakiś czas, a Ty wciąż czujesz złość na partnera, do tego stopnia, że utrudnia Wam to komunikację, np. w sprawach dzieci, to znak, że jeszcze nie doszło do wybaczenia. Czasem, żeby poczuć ulgę, wystarczy jednostronne wybaczenie. Nie musisz namawiać do tego byłego partnera, aby poczuć się lepiej. Zrób to, co zależy od Ciebie. Jak?

Na przykład napisz list, którego nie wyślesz. Wiele z tych rzeczy, o których piszę, sprawdziłam na sobie i wiem, że działają. Napisz list, w którym beż żadnej cenzury napiszesz wszystko, co Cię wkurza/wkurzało w partnerze. W przeszłości i teraz. Daj sobie sporo czasu. Nie ograniczaj się – potem ten list spalisz.

 

 

Gdy już wyrzucisz z siebie wszystko, koniecznie przejdź do drugiego etapu: wyrażania wdzięczności. Podziękuj partnerowi za wszystko, co dobre. Za wspólny czas, wspólną inspirację. Twierdzisz, że nie masz za co dziękować? Podziękuj za dzieci.   

 

Następnie etap trzeci: napisz, jak się teraz czujesz. Opisz dokładnie to uczucie ulgi i zastanów się, co Ci ono daje. 

 

Co się otwiera przed Tobą, kiedy nie musisz już nosić tego brzemienia?

 

Gdy poczujesz, że już wszystko zostało wyrażone, przejdź do etapu czwartego – spal list. Spal list i poczuj ulgę. Poczuj to w ciele, w oddechu, poczuj się wewnętrznie wolnym człowiekiem. (Paląc, zadbaj o bezpieczeństwo, OK?).

Nowa miłość?

W ciągu pierwszego roku po rozstaniu (a nawet kilku kolejnych) możesz czuć niechęć do nawiązywania nowych relacji, zwłaszcza jeśli to Ty jesteś jedyną osobą z waszej dwójki, która nadal kocha. W pewnych kwestiach to po prostu czas bywa najlepszym lekarzem. Jeśli jednak minęło więcej niż 2 lata, a Ty nadal stawiasz ołtarzyk byłemu/byłej i nie widzisz swojej przyszłości bez niego/niej, to znak, że przyda Ci się pomoc profesjonalisty, który pomoże Ci spojrzeć na tę sytuację z innej perspektywy.

 

Dopóty dany obszar (czy daną osobę) trzymasz mentalnie bardzo blisko siebie i nie pozwalasz jej odejść, dopóki obdarzasz ją swoją energią.

 

Oznacza to, że na inne obszary czy osoby w Twoim życiu często energii Ci już nie starcza. To bardzo łatwe do zobaczenia w praktyce. Dlaczego osoby, które wciąż kochają kogoś, kto od nich odszedł, nie mogą ułożyć sobie życia? Ponieważ nie są w stanie zainwestować energii w nic nowego. Ich myśli i uczucia, ich energia właśnie, są wciąż przy tamtej osobie. Takie osoby, chcąc nie chcąc, stwarzają wokół siebie aurę niedostępności. Tym gorzej, jeśli nie chcą, a nieświadomie to robią. Czas uwolnić się również od tego.

Egzamin dojrzałości

Bardzo ważną sprawą dotyczącą relacji z byłym współmałżonkiem są ustalenia odnośnie dzieci. A warto mieć w tym obszarze łatwość i bardzo polecam Ci wypracować sobie dobre relacje, ponieważ będzie to z korzyścią dla wszystkich. Warto zacząć od uświadomienia sobie, że relacje będziecie mieć nadal, tylko zasadniczo zmieni się jej charakter – nie będziecie już współmałżonkami, ale nadal będziecie rodzicami wspólnych dzieci.

 

Bardzo niedobrze się dzieje, kiedy jedna ze stron stwierdza, że koniec małżeństwa to koniec relacji w ogóle. Jest to – nomen omen – wylewanie dziecka z kąpielą. Bo niestety najbardziej cierpią na tym dzieci. Dlatego rozstanie to tak naprawdę egzamin dojrzałości – zdajesz go, kiedy potrafisz tak wszystko poukładać, by nikt bez sensu nie musiał cierpieć.

 

Pamiętaj, że rozwodzisz się z mężem czy żoną, ale nie z dziećmi.

 

Relacje wypracowane po rozstaniu będą procentować przez wiele lat. Warto uświadomić sobie, że gra naprawdę warta jest świeczki i zrobić, co w Twojej mocy, by funkcjonować w niej jak najlepiej. Jeśli z jakichś powodów masz trudność z wypracowaniem skutecznej komunikacji z byłym partnerem, pamiętaj, że oboje możecie się jej nauczyć. To umiejętność, jak każda inna. Jak gra na instrumencie czy nauka języka obcego. Bardzo często na sesjach pojawiają się pary, które pracują nad lepszą komunikacją. Oprócz coachów czy trenerów zajmują się tym również niektórzy terapeuci i mediatorzy. Masz wiele opcji, skorzystaj z nich, jeśli potrzebujesz. To inwestycja w siebie i swoje życie.

Bycie z dziećmi

Często rodzice po rozstaniu mają tendencję do nadmiernego skupiania się na dzieciach i całkowitego zapominania o sobie. Ten etap również znam dobrze z własnego doświadczenia. Jeśli łapiesz się na tym, że poza dzieckiem nic Cię nie cieszy, nic nie motywuje ani nie interesuje, to niechybny znak, że prawdopodobnie próbując wynagrodzić dziecku rozstanie rodziców, gdzieś przesadziłeś.

 

Dziecko potrzebuje Twojej bezwarunkowej miłości i przytomnej obecności. Tylko tyle i aż tyle. Nie potrzebuje 10. misia ani kolejnej słodyczy. Znacznie ważniejsze jest dla niego, byś był dla niego cały w danym momencie (np. nie patrzył w telefon, kiedy z nim rozmawiasz). 

 

Ty z kolei jako osoba dorosła potrzebujesz również czasu dla siebie i przebywania również w świecie dorosłych. Masz prawo do swoich spraw, swoich przyjemności. Nie doprowadzaj do sytuacji, w której będziesz definiować się wyłącznie jako mama Piotrusia czy tata Ani. Jesteś znacznie bardziej złożoną osobą i Twoje dziecko potrzebuje widzieć Ciebie jako wielowymiarową osobę.

Jeśli po rozstaniu skupisz się wyłącznie na dziecku, ono może poczuć się zbyt obciążone odpowiedzialnością za Twoje szczęście. Dlatego nie wysyłaj dziecku komunikatów typu: „jesteś moim jedynym szczęściem”, „jesteś jedyną radością mojego życia”, „co ja bym bez ciebie zrobiła”. Być może Tobie wydają się nieszkodliwym wyrażeniem uczuć, dziecko jednak czuje to inaczej. Zamiast tego możesz powiedzieć: „jestem bardzo wdzięczna, że jesteś w moim życiu”. Z pewnością znajdziesz swoje własne słowa, z uważnością na to, co powyżej.

Podaruj sobie czas i uwagę

Pierwszy rok po rozstaniu zdecydowanie warto wykorzystać na poznanie siebie. Nie wyciągnięcie wniosków, poznanie lepiej swoich „chcę” i „nie chcę”. Nie jestem fanką szybkiego wskakiwania w kolejny związek po rozstaniu, choć sama popełniłam ten błąd. Doświadczając go, wyciągnęłam jednak lekcję, że „naklejanie plasterków” nie ma sensu na dłuższą metę. Ten czas po rozstaniu warto po prostu poświęcić sobie – na zrobienie porządków w głowie i sercu. Jeśli od Twojego rozstania minęło już znacznie więcej czasu niż rok, a Ty ciągle tego nie zrobiłeś/-aś, wiedz, że nigdy nie jest za późno. Zawsze warto to zrobić, by kolejny krok był już znacznie bardziej świadomy.

A zatem, jeśli niedawno się rozstałeś/-aś, pozwól sobie na przeżywanie tego wszystkiego. Dopuść do głosu bolesne uczucia. Daj im wybrzmieć. Nie zagłuszaj – alkoholem, seksem, używkami. Jeśli czujesz, że sam/sama nie dasz rady, nie wstydź się poprosić o pomoc. To normalne, że czujesz w ten sposób. To żaden wstyd ani porażka. Najważniejsze jest to, co przed Tobą. W swoim tempie pożegnaj ten etap swojego życia. Poczuj wdzięczność za wszystko, co było dobre, i idź do przodu.

Już za tydzień opublikuję na moim blogu drugi artykuł z serii: Część 2: Co się zmienia 5 lat po rozstaniu?

 

A jeśli szukasz kompleksowej pomocy po rozstaniu, możesz umówić się na sesje lub konsultację ze mną. Będąc w procesie wsparcia, poukładasz sobie życie na nowo, na swoich zasadach.

Wybierz termin i wygodnie umów spotkanie tutaj:

 

 


Komentarze

komentarzy

Odpowiedz