Jeśli jesteś świeżo „rozstanym” rodzicem (lub w trakcie rozwodu / tuż przed), być może przeraża Cię perspektywa udowadniania przed sądem, że „jesteś tym lepszym rodzicem” i „zasługujesz na kontakty z dzieckiem”. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, praktyka pokazuje, że to wcale nierzadkie obiekcje. Rodzice w sytuacji rozstania często wpadają w panikę wobec wyobrażeń na temat machiny sądowniczej, w którą za chwilę zostaną wciągnięci. Myśl, że decyzja obcych ludzi będzie miała wpływ na ich rodzicielską tożsamość sprawia, że czują się często jak Józef K. z „Procesu” Kafki.

Już samo widmo dochodzenia swoich rodzicielskich praw przed sądem sprawia, że ludzie stawiają na strategie zamiast na relacje. Przełączają się w tryb konfliktu, winy, walki i dowodzenia własnej jedynej słusznej racji. Nie zawsze świadomie, po prostu następuje swoiste uwikłanie. Czasem już nie wiadomo nawet, kto to zaczął. Albo że można by inaczej. Oczywiście jeden uświadomiony rodzic nie wykona pracy za dwoje, ale może zapoczątkować zmianę jakości we wzajemnych relacjach. Potrzebna jest nauka „higienicznej” komunikacji. Nie musimy się lubić, ale powinniśmy się nawzajem szanować. Takiej postawy można się nauczyć. Można też otrzymać wsparcie z zewnątrz, kiedy sami nie dajemy już rady. 

Pozostanie przy swoich prawach jako rodzica nie musi przecież oznaczać dyskredytacji drugiego rodzica. Niestety wiele osób w sytuacji konfliktu zaczyna postrzegać sprawy zero-jedynkowo. Albo ja, albo on/ona. A przecież wcale tak nie musi być. Istnieje przecież opieka naprzemienna.

Od dawna śledzę przepisy, doniesienia ze świata, wyniki badań naukowych. Współpracuję z mediatorami, trenerami, terapeutami. Wyciągam też własne wnioski z pracy z samodzielnymi rodzicami, obserwuję, jakie systemy opieki nad dziećmi sprawdzają się u nich po rozstaniu, a jakie nie. I jak zmienia się ich dynamika na przestrzeni lat. I zadziwiające jest dla mnie, jak niewiele osób o tym wie, że opieka naprzemienna jest najlepszą formą opieki dla dziecka po rozstaniu jego rodziców.

Nie chcę urazić tych wszystkich wspaniałych mam, które stwarzają swoim dzieciom jak najlepsze warunki do rozwoju, a ich dzieci są szczęśliwe i zadbane emocjonalnie. Wiem, że rola samodzielnych mam ma wiele odcieni, że są piętnowane za utrudnianie kontaktów z ojcem, a przecież czasem mają swoje powody (przemoc, alkoholizm itp.). Mówię tu o sytuacjach, w których każdy z rodziców funkcjonuje dobrze, nie stosuje przemocy, nie jest uzależniony i może być tak samo dobrym, odpowiedzialnym opiekunem. Proszę, weźcie to pod uwagę, czytając ten tekst. 

Dlatego postanowiłam napisać o tym więcej – na podstawie badań specjalistów psychologów, socjologów, filozofów, ale i z punktu widzenia prawa, jak też i z własnego, życiowego i zawodowego doświadczenia.  I piszę to nie tylko jako mama po rozstaniu, ale również jako coach zajmujący się tym tematem zawodowo (wspieram rodziców po rozstaniach na sesjach indywidualnych i warsztatach; jestem też autorką kursu online, który nazywam „apteczką pierwszej pomocy po rozstaniu”).

 

Kiedy dwoje ludzi się rozstaje, największym wyzwaniem zwykle bywa sprawa opieki nad dziećmi. I nawet jeśli każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej, pod wpływem stresu zdarza mu się działać nieudolnie. Często nie wie, czego się spodziewać, bywa przestraszony, a nierzadko i niedoinformowany.

Kilka lat temu sama stawałam przed podobnym wyzwaniem. I pamiętam, że sprawą najbardziej spędzającą mi sen z powiek było właśnie dobro dziecka i taki system opieki, który minimalizowałby ewentualne negatywne skutki.

Ciężko było wówczas o jakiekolwiek sensowne wsparcie, za to sporo było straszenia. „Zobaczycie, zniszczycie dziecku życie”, „Będziecie musieli reklamować się przed sądem, kto jest lepszym rodzicem”, „Dziecko zostanie przy matce, sądy zawsze tak decydują”. Wizje były straszne i – na szczęście – niewiele miały wspólnego z rzeczywistością.

Wyszliśmy z rozstania obronną ręką, bo bardzo się o to postaraliśmy. Nie było to łatwe, ale okazało się możliwe. Gdy wszystko zawodziło, pozostawał nam zdrowy rozsądek, spokój i umiejętność obchodzenia się z emocjami w taki sposób, by bez sensu się nawzajem nie ranić. Dzisiaj mamy właśnie opiekę naprzemienną i na ten moment jest to najlepsze rozwiązanie ze wszystkich, których próbowaliśmy. Ale nie jest to rozwiązanie dla wszystkich.

Co to jest opieka naprzemienna?

Opieka naprzemienna (zwana również opieką współdzieloną, wspólną, równoważną) to nieoficjalne sformułowania. Właściwie jako takie nie występują w kodeksie rodzinno-opiekuńczym. Mimo to taka opieka może być zaaprobowana przez sąd na zgodny wniosek obojga rodziców.

Tzw. piecza naprzemienna sprawowana jest w powtarzających się okresach, np. dziecko zamieszkuje tydzień z jednym rodzicem, a następny tydzień z drugim. I tak na zmianę. Jednak taka opieka możliwa jest do wprowadzenia tylko pod pewnymi warunkami.

Zapytałam o to mec. Dagmarę Jagodzińską z kancelarii prawa rodzinnego, która jest autorką modułu prawnego w moim kursie dla samodzielnych rodziców po rozstaniu:

„Mimo iż instytucja opieki naprzemiennej jest znana prawu rodzinnemu i opiekuńczemu od lat, samo pojęcie opieki naprzemiennej nie pojawia się w przepisach Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego. Pojęcia tego nie używa także wprost Kodeks Postępowania Cywilnego. Artykuł 598 (22) Kpc wskazuje jedynie pośrednio na możliwość ustanowienia przez Sąd opieki naprzemiennej, poprzez to, iż wspomina o orzeczeniu, w którym Sąd określił, że dziecko będzie mieszkać z każdym z rodziców w powtarzających się okresach” – mówi adwokat Dagmara Jagodzińska, na co dzień zajmująca się sprawami z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego.

Co to oznacza? I na jakiej podstawie rozwiązanie wprowadzające opiekę naprzemienną stosowane jest w praktyce?

„Aktualnie, stosowane jest zarówno w tych wypadkach, w których rodzice małoletniego dziecka, przedstawili Sądowi pisemny plan wychowawczy, szczegółowo określający ich ustalenia dotyczące sposobu wykonywania opieki naprzemiennej, jak i wówczas, gdy wnioskując o jej ustanowienie, ustnie jedynie zadeklarowali Sądowi osiągnięcie porozumienia w tym przedmiocie” – wyjaśnia mecenas Jagodzińska. I zaraz dodaje: „Każdorazowo jednak Sąd bada okoliczności faktyczne sprawy, pod kątem zgodności zaproponowanego przez rodziców rozwiązania z dobrem małoletniego dziecka. Aspektami przemawiającymi na korzyść omawianego rozwiązania pozostają z pewnością wiek dziecka (które winno pozostawać świadome swojej sytuacji rodzinnej i bytowej) oraz niewielka odległość dzieląca miejsca zamieszkania obojga rodziców”.

A zatem, jeśli rodzice są w stanie porozumieć się co do kwestii opieki nad dzieckiem, mogą realizować opiekę naprzemienną. Przed sądem należy przedstawić wspólne sporządzony plan wychowawczy, który sąd następnie zatwierdzi (po sprawdzeniu, czy oboje rodzice są świadomi, z czym to się wiąże i czy jest to rozwiązanie dobre dla dziecka). W planie wychowawczym można tego typu opiekę oficjalnie nazwać „pieczą sprawowaną przez rodziców w sposób naprzemienny w porównywalnych okresach”.

Najważniejsze jest zatem szczere i wzajemne przekonanie obojga rodziców, że będą współpracować dla dobra dziecka. Dlatego tak istotne jest, by umieć się porozumieć. Bo o opiekę naprzemienną warto zawalczyć. Jest najlepszą formą opieki nad małoletnimi dziećmi po rozstaniu ich rodziców. Czytaj dalej, ponieważ zaraz przejdziemy do konkretnych argumentów za tym przemawiających.

 

 

Podsumujmy raz jeszcze, jakie warunki są niezbędne, by wprowadzić opiekę naprzemienną (w Polsce):

I. Warunkiem pierwszym i koniecznymdobre relacje rodziców po rozstaniu i ich obopólna chęć współpracy. W sytuacji konfliktu sprawowanie takiej opieki będzie bardzo trudne (choć warto dodać, że w innych krajach Europy są zalecenia, które mówią, że stopień konfliktu nie ma znaczenia dla korzyści płynących z opieki naprzemiennej).

II. Warunkiem sprzyjającym, ale niekoniecznym, jest bliska odległość zamieszkania rodziców. Z założenia ułatwia logistykę. Ale również, gdy dziecko jest już na tyle duże, by samodzielnie podróżować między domami obojga rodziców, jest po prostu praktyczne.

III. Warunkiem, który również można wziąć pod uwagę, jest wiek dziecka. Bardzo małe dzieci do ok. 2-3 roku życia z wielu powodów rozwojowych potrzebują codziennej obecności matki. Starsze dzieci, które mają już za sobą fazę lęku separacyjnego, będą znosić opiekę naprzemienną o wiele lepiej (choć dotarłam i do takich wniosków, które mówią, że wiek dziecka nie ma znaczenia).

IV. Opieka naprzemienna nie może zostać zastosowana w sytuacji, kiedy po stronie któregoś z rodziców występuje przemoc, uzależnienia lub inne zaburzenia uniemożliwiające opiekę nad dziećmi.

Rozstajemy się ze sobą, ale nie z dziećmi

Co ciekawe, w niektórych krajach, np. w Szwecji czy w Stanach Zjednoczonych, opieka naprzemienna praktykowana jest na porządku dziennym, tak często jak w Polsce model opieki wiodącego rodzica, czyli matki. W sytuacji, kiedy rodzic jest dysfunkcyjny w jakikolwiek sposób, np. stosuje przemoc, bierze narkotyki, nadużywa alkoholu, kierowany jest na terapię. Co do zasady jednak w wielu krajach europejskich, ale również i na innych kontynentach, dąży się do tego, by opieka naprzemienna była standardem, a tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdy istnieją powody, dla których zagraża ona dobru dziecka, opieka przyznawana jest zdrowemu rodzicowi jako głównemu (wiodącemu) opiekunowi.

W ostatnich dwóch dekadach taki rodzaj opieki rozpowszechnił się w wielu krajach zachodnich. I dziś jest już na tyle znany i zbadany (można już mówić o całym pokoleniu wychowującym się w takim systemie opieki po rozstaniu rodziców), że daje się na tej podstawie wyciągnąć sensowne wnioski. 

Dzieci wychowywane w opiece naprzemiennej w porównaniu do dzieci mieszkających z jednym rodzicem są w o wiele lepszej sytuacji. Pokazują to wskaźniki zdrowia psychicznego i fizycznego. Poniżej opieram się na wnioskach z jednego projektu badawczego, ale podobnych badań i podobnych wniosków jest dużo więcej. Linki do nich podaję pod wpisem.

Malin Bergström, psycholożka dziecięca i naukowiec z Instytutu Karolinska w Sztokholmie, przeanalizowała wybrane obszary funkcjonowania dzieci w różnych systemach opieki. Do badania wykorzystano narzędzie KINDSCREEN, opracowane przez specjalistów z zakresu psychologii, medycyny, socjologii i pedagogiki. Narzędzie to bada stopień satysfakcji z życia w następujących dziedzinach: zdrowie fizyczne, psychologiczny dobrostan (zadowolenie z życia), nastrój i emocje, spostrzeganie siebie, autonomia, relacja z rodzicem, zasoby materialne, relacje z rówieśnikami, satysfakcja ze szkoły, akceptacja społeczna.

Dzieci w opiece naprzemiennej miały wyższe wskaźniki we wszystkich badanych obszarach, tak psychicznym, fizycznym, jak i materialnym. Z tych (jak i wielu innych badań, również tych prowadzonych w Polsce) wynika jednoznacznie, że dzieci objęte opieką naprzemienną – w porównaniu do dzieci objętych przeważającą opieką jednego wiodącego rodzica – odczuwają większą satysfakcję z życia, są szczęśliwsze, mają wyższą samoocenę, większe poczucie własnej wartości i autonomii. Takie dzieci mają lepszą komunikację z obojgiem rodziców, większe wsparcie psychiczne obojga, a z kolei przekłada się również na lepsze relacje z rówieśnikami. Takie dzieci odczuwają większą satysfakcję z uczęszczania do szkoły, rzadziej są ofiarami prześladowań, rzadziej uzależniają się od narkotyków czy innych używek, rzadziej wpadają w tzw. złe towarzystwo i rzadziej zapadają na choroby psychiczne, w tym depresję. Są również lepiej wykształcone – mają większe zasoby materialne i mogą dłużej się uczyć. 

 

 

[Literaturę dotyczącą badań cytuję za prof. UKSW, dr hab. Elżbietą Trzęsowską-Gresztą oraz dr Renatą Sikorą z Katedry Psychologii Małżeństwa i Rodziny z UKSW. Dokładne linki do interpretacji wyników badań podaję na końcu tego wpisu].

W modelu opieki naprzemiennej przede wszystkim najważniejsza jest komplementarność ról ojca i matki. Istotne dla zdrowia psychicznego wzorce pochodzą zarówno od mamy, jak i od taty. I nie da się tego wartościować, które są ważniejsze. Oba są tak samo ważne. To, że dziecko może liczyć na oboje rodziców, mieć z nimi równie częsty kontakt i jakościowo spędzać czas, jest nie do przecenienia. Na szczęście problem tzw. alienacji rodzicielskiej jest coraz częściej podnoszony i mam nadzieję, że wkrótce dla wszystkich będzie jasne jak słońce, że równoważny kontakt z obojgiem rodziców to dobro osobiste tak dziecka, jak i rodzica. I pomysły, by to tylko matka sprawowała główną opiekę, a ojciec pojawiał się w najlepszym razie w weekendy, odejdą wkrótce do lamusa.

Dlaczego mimo to opieka naprzemienna nie jest jeszcze szeroko stosowana w praktyce w polskich sądach?

I. Często rodzice o takim rozwiązaniu po prostu nie wiedzą. Albo jeśli nawet przyjdzie im coś takiego do głowy, to nie mają wystarczającej wiedzy na temat pozytywnych skutków takiego rozwiązania, nie znają argumentów na korzyść takiego rozwiązania.

II. W Polsce wciąż panuje anachroniczne podejście do ról matki i ojca. Społeczne i sądownicze. Mam nadzieję, że to się powoli zacznie zmieniać. Powstają już na ten temat publikacje z zakresu sądownictwa (np. publikacja dr M. Domańskiego „Orzekanie o pieczy naprzemiennej w wyrokach rozwodowych”, prace naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i z Katedry Psychologii Małżeństwa i Rodziny z UKSW w Warszawie). Oby było ich coraz więcej.

III. Wciąż za mało się mówi o dobrobycie psychicznym dziecka wynikającym z prawa do kontaktu z obojgiem rodziców po ich rozstaniu. Na szczęście pojawiają się działania uświadamiające na szerszą skalę i mam nadzieję, że nadal będzie to szło w dobrym kierunku. 

Sądy sobie, życie sobie

Jestem pewna, że sędziowie jako ludzie mają jak najlepsze intencje, ale z różnych potrzeb działają według pewnych ustalonych procedur. Jednak procedury te można zmienić – ba! samo życie pokazuje, że trzeba je zmieniać.

Wielką zmianę przyniosłaby już zmiana retoryki. Zobacz, jakie drzwi by się otworzyły, gdyby zamiast na walce zacząć skupiać się na współpracy? Zamiast szukać winnych – szukać porozumienia? Gdyby na etapie rozstania rodzice dostawali więcej wsparcia od różnych instytucji, być może nie stresowaliby się tak bardzo. Skutkiem czego – ich postawy wobec samego rozstania być może nie byłyby tak spolaryzowane.

Niestety polskie sądownictwo wciąż opiera się głównie na konflikcie: o opiekę, o majątek, o alimenty, o winę.

Cały czas głęboko wierzę, że małymi krokami można zmieniać wszystkie te dziedziny. Zacznijmy od najważniejszego – uświadomienia wszystkim rodzicom, że karanie drugiego rodzica w sytuacji konfliktu brakiem kontaktu z dzieckiem jest najgorszym możliwym posunięciem. Nie sprawdza się również odgórne karanie rodziców (przeważnie matek) za utrudnianie kontaktów. I na szczęście z tego pomysłu ostatnio zrezygnowano. Jedyne, co się sprawdza, to otwartość na współpracę, uświadamianie, pozytywne modelowanie sytuacji – pokazywanie, że można inaczej.

 

Opieka a władza rodzicielska

Czasem mylone są kontakty (opieka) z władzą rodzicielską. A nie jest to tożsame w świetle prawa. Prawo do kontaktów oznacza prawo do osobistej styczności z dzieckiem, ale również do informacji o nim – o jego potrzebach, stanie zdrowia itd. Władza rodzicielska to prawo do współdecydowania o ważnych dla dziecka sprawach – wyborze szkoły, sposobie leczenia itd.

Prawo do kontaktów jest dobrem osobistym. Tak dziecka, jak i rodzica. Nieuregulowanie kontaktów po rozstaniu jest zawsze obarczone wieloma ryzykami i problemami, dlatego warto je uregulować.

Bywa i tak, że dziecko odmawia kontaktów z którymś z rodziców. Ma do tego pełne prawo, tak samo jak rodzic ma prawo chcieć tego kontaktu. Wówczas sąd powinien dowiedzieć się, DLACZEGO dziecko nie chce kontaktu z rodzicem. Bo taka decyzja dziecka prawie zawsze oznacza, że dziecko potrzebuje pomocy. W innym przypadku nie musiałoby podejmować aż tak trudnej decyzji. Oczywiste jest, że w takiej sytuacji przede wszystkim zająć się owym DLACZEGO dziecka, a dopiero potem zdecydować o systemie opieki.

Inne modele opieki nad dziećmi po rozstaniu

Jakie jeszcze modele opieki nad dzieckiem po rozstaniu są obecnie stosowane?

Najczęstszy model w Polsce to zamieszkanie dziecka przy mamie i tzw. kontakty zasądzone dla taty (tata jako rodzic drugoplanowy, dochodzący – już same te sformułowania brzmią nieciekawie). Uważam to rozwiązanie za fatalne i totalnie anachroniczne. Nie przystające ani do aspiracji, ani stylu życia dzisiejszych rodziców. I przede wszystkim szkodliwe dla dzieci, ponieważ rola ojca jest nie do przecenienia w zdrowym rozwoju dzieci. 

Istnieje jeszcze opieka gniazdowa, będąca odmianą opieki naprzemiennej. Oznacza ona, że dziecko ma jeden stały dom, do którego rodzice wprowadzają się na zmianę, w powtarzających się okresach. Oczywiście jest to praktyka związana z bardzo wysokimi kosztami, bo zakłada posiadanie 3 domów. Dlatego stosowana jest raczej w bogatszych społeczeństwa, w Polsce rzadko praktykowana.

Opieka naprzemienna pozostaje najlepszym rozwiązaniem. Rodzice współdzielą obowiązki, a dziecko ma szansę zbudować prawdziwą więź z każdym z nich.

Interesując się tym tematem, oczywiście napotkasz przeciwników opieki naprzemiennej. Zwykle jako jako argument przeciwko podają ten: „Dziecko musi mieć jeden dom, by czuć się bezpiecznie”. Takie postawienie sprawy wymaga ustalenia definicji: czym jest dom? Czym jest bezpieczeństwo?

 

 

Osobiście jestem zdania, że dom to niekoniecznie te same cztery ściany, ten sam pokój i adres. Za to mam przekonanie do takiej wizji, że dom to oboje rodzice. Zaś na poczucie bezpieczeństwa dziecka składa się bardzo wiele elementów, takich jak relacje z najbliższymi, dobrobyt psychiczny, bycie wziętym pod uwagę itd. Znacznie bardziej naruszającym bezpieczeństwo dziecka jest według mnie ograniczanie mu kontaktu z jednym z rodziców. Utożsamianie bezpieczeństwa z posiadaniem jednego stałego adresu jest więc według mnie zbyt dużym skrótem myślowym.

Oczywiście są pewne minusy opieki naprzemiennej. Ale chyba żaden model nie jest wolny od wad. Najlepszą sytuacją jest pełna rodzina, w której rodzice harmonijnie współdziałają i wspólnie wychowują dzieci. Jednak kiedy rozstanie jest już faktem, można po prostu wybrać taki model, których tych wad ma jak najmniej.

Warto też dodać, że w listopadzie 2018 odbyła się w Strasburgu 4. międzynarodowa konferencja nt. opieki naprzemiennej (Shared Parenting, Social Justice and Children´s Rights), pod patronatem Sekretarza Generalnego Rady Europy Thorbjorna Jaglanda. Poświęcono na niej wiele godzin na omawianie najnowszych badań. Jednoznacznie stwierdzono, że system opieki naprzemiennej jest najlepszy dla dzieci. Międzynarodowa Rada ds. Naprzemiennej Opieki Rodzicielskiej (która działa już od 2014 r.) wezwała Komitet Praw Dziecka ONZ, Radę Europy oraz instytucje międzynarodowe do tego, aby zachęcać państwa członkowskie do tego, by uznały system naprzemiennej opieki za podstawę prawa rodzinnego. 

Nie jest moim celem namawiać w tym artykule do przejścia na system opieki naprzemiennej za wszelką cenę. Jestem zdania, że nie wszystko sprawdzi się u wszystkich i nie od razu. Czasem potrzeba małych kroków. Np. rodzice mogą zacząć od proporcji 1/3 : 2/3 i z czasem dążyć do wyrównania podziału opieki tak, aby był on równoważny. Chciałam tym tekstem pokazać, że są badania na ten temat i warto to wziąć pod uwagę. Czasem żyjemy w jakimś przeświadczeniu, nie sprawdzając nawet, jakie są opcje i czy coś się zmieniło. 

Jeśli jesteś rodzicem po rozstaniu, mam nadzieję, że ten artykuł Cię zainspirował. Jeśli dopiero się rozstajesz, liczę, że pomógł Ci zminimalizować strach, dostarczając wiedzy oraz narzędzi.

 

Jeśli znasz kogoś, kto właśnie się rozstaje, koniecznie podziel się z nim tym tekstem. Może pokaże mu inne ścieżki, których nie brał pod uwagę.

 

Jeśli interesujesz się tym tematem z powodów zawodowych (pracujesz z rodzinami), chciałabym, byś dostrzegł w nim myśl przewodnią: bardzo wiele jest do zrobienia dla rodzin, dorosłych i dzieci, w sytuacji rozstania, czy to w zakresie prawa, czy wsparcia psychologicznego, czy wszelakiego innego. 

 

Serdeczne podziękowania dla mecenas Dagmary Jagodzińskiej z kancelarii prawa rodzinnego w Bielsku-Białej za fachowe komentarze co do stanu prawnego opieki naprzemiennej.

Literatura badawcza i linki o opiece naprzemiennej

http://petycja.eu/wp-content/uploads/2018/12/ICSPStrasbourg2018_finalreport_En.pdf

http://petycja.eu/wp-content/uploads/2017/07/Fides_et_Ratio_1-25-2016_Greszta_Sikora_Opieka-naprzemienna.pdf

https://www.lublin.so.gov.pl/download/opieka-naprzemienna-1560326186.pdf

https://www.rpo.gov.pl/pl/content/dzieci-pozostajace-pod-opieka-tylko-jednego-z-rodzicow-s%C4%85-w-gorszej-sytuacji

https://www.researchgate.net/publication/331651716_Buskiewicz_M_Fabjanska_A_Gromek_I_Jezierski_K_Wybrane_aspekty_funkcjonowania_spoleczno-emocjonalnego_dzieci_w_kontekscie_modelu_opieki_po_rozstaniu_rodzicow

https://www.rp.pl/Rodzina/304259969-Dzieci-samotnych-rodzicow-sa-w-gorszej-sytuacji—eksperci-o-opiece-naprzemiennej.html

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1546019,1,raz-u-mamy-raz-u-taty.read

 
Materiały do pobrania

Dziecko w rozwodzie – poradnik dla rodziców
http://brpd.gov.pl/sites/default/files/dziecko_w_rozwodzie_poradnik_dla_rodzicow_2017.pdf

Standardy pomocy dziecku w sytuacji rozstania rodziców – poradnik dla osób rozstających się
http://standardyrozstania.pl/wp-content/uploads/2019/05/STANDARDY_ROZSTANIA_www.pdf

 

Komentarze

komentarzy

12 Komentarze

  • Waldemar

    Świetny artykuł!
    Rozpatrujący zagadnienie od strony dzieci, które za wszelką cenę pragną zachowania w swym życiu możliwie pełnego udziału obojga rodziców.
    Dzieci czują instynktownie, że coś się zmieniło, ale chcą jak najmniej zmian, szczególnie gdy chodzi o utratę z ich codziennego życia jednej z najbliższych im osób- ich rodzica.
    Zazwyczaj jest to ojciec, którego dzieci tracą i to odbija się niezwykle negatywnie na ich rozwoju, samoocenie, wynikach, zdrowiu emocjonalnym i psychicznym.
    Dzieci dosłownie mogą chorować (objawy psychosomatyczne), a w przyszłości są narażone na całą masę problemów i zagrożeń.
    Opieka naprzemienna minimalizuje te deficyty i zagrożenia, co zostało potwierdzone badaniami oraz przykładami dzieci rozwiedzionych rodziców z wielu krajów, gdzie na dużą skalę funkcjonuje z powodzeniem od lat.

  • Waldemar

    BADANIA OSTATNIO OPUBLIKOWANE NA ŁAMACH,
    „Scandinavian Journal of Public Health”:
    „Dzieci odseparowane od ojca, chorują.”

    Wielu nie potrzebuje do tego badań, aby to wiedzieć, ale są i tacy których nawet badania nie skłonią do zmiany postawy.

    Profesor E. Meland ostrzega, aby nie lekceważyć roli ojca w rozwoju dziecka.
    „Nasze badania wyraźnie pokazują, że bliski związek z obojgiem rodziców jest ważny dla zdrowia dzieci. Powinno to mieć wpływ na politykę rodzinną” – mówi profesor Meland.

    https://www.news-medical.net/news/20200114/Divorce-and-conversational-difficulties-with-father-affect-childs-future-health.aspx

    I jeszcze porównanie 60 międzynarodowych, niezależnych badań potwierdzających wyższość opieki naprzemiennej nad wychowywaniem przez jednego rodzica ——->
    https://static1.squarespace.com/static/5154a075e4b08f050dc20996/t/5ae74a1f88251bd2b30f7317/1525107248150/2+Nielsen+60+studies+JDR+.pdf

    • Magdalena Gołda

      Waldemarze, bardzo dziękuję za komentarz i kolejne argumenty. Mam nadzieję, że niedługo w Polsce również opieka naprzemienna będzie miała lepszy PR, że się tak wyrażę. Jest na to szansa, bo zaczynają zajmować się tym sensowne instytucje. Rzecznik Praw Dziecka uznał alienację rodzicielską za przemoc. Włączają się w ten temat różne fundacje, np. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Bądźmy dobrej myśli 🙂

  • Wojciech

    Dzień dobry
    Pani Magdaleno, wspaniały tekst. Z całego serca dziękuję.

  • Tomasz

    Stanowisko Sądu Najwyższego, co do obstrukcji procesowej jednego z rodziców zmierzającej do uniemożliwienia zawarcia porozumienia w sprawie małoletnich dzieci – z dnia 27 listopada 2014 roku – znak BSA I-021-365/14 potwierdza możliwość zastosowania pieczy naprzemiennej nawet w razie konfliktu.

    Powołując się na oponie Sądu Najwyższego BSA-021-169-18 z dnia 25 maja 2018 r. – od połowy 2015 r. sąd rodzinny może orzec o pieczy naprzemiennej nawet przy braku porozumienia rodziców (np. jeśli jeden z rodziców wnosi o całkowite pozbawienie możliwości wychowywania przez drugiego rodzica).

    W podobnym tonie wypowiedział się dnia 1 lutego 2017 r. Niemiecki Federalny Trybunał Sprawiedliwości ( Aktenzeichen XII ZB 601/15 ) Orzekając, że sąd rodzinny na wniosek jednego rodzica, nawet wbrew woli drugiego rodzica, może przyznać pieczę naprzemienną 50/50.

  • Agata

    Dzień dobry, mam dwójkę dzieci 4-lata i 8 m-cy. Nie mam nic przeciwko opiece naprzemiennej, aczkolwiek na ten moment młodsze dziecko jest definitywnie za małe na tydzień rozłąki z matką (tymbardziej, że jeszcze jest karmione piersią). Co sugerowałaby Pani w takiej sytuacji? Nie zamierzam pozbawiać ojca kontaktów z dziećmi, ale szczerze brakuje mi pomysłu jak to sensownie rozwiązać. Pozdrawiam

    • Magdalena Gołda

      Pani Agato, to jasne, że 8-miesięczne, karmione piersią dziecko jest za małe na opiekę naprzemienną. Na pewno ojciec dziecka również zdaje sobie z tego sprawę. Rozumiem specyficzne położenie, ale nie doradzam w takich sytuacjach. Mogę tylko się zgodzić z panią, że to nie są warunki na opiekę naprzemienną dla takiego malucha, który w dodatku jest jeszcze przy piersi.

  • Tomasz

    Witam.Mam pytanie czy są jakieś wytyczne w orzecznictwie sądowym odnośnie okresow pieczy naprzemiennej?Żona wyprowadziła się.Namawiam ja do powrotu do domu-bezskutecznie.W tym czasie sprawujemy opiekę nad 2 dzieci naprzemiennie co 4 dni.Proponuje również na wydłużenie tego okresu do tygodnia co znacznie ułatwiłoby organizacje zajęć lekcyjnych i pozalekcyjnych.Zona się nie zgadza.Czy bywają orzecznictwa na krótszy okres niż tydzień?Czy Pani zdaniem ma sens taka częsta zmiana miejsca pobytu dzieci?

    • Magdalena Gołda

      Panie Tomaszu, nie jestem na bieżąco z orzecznictwem. Ale na pana pytanie mogę odpowiedzieć z pozycji praktyka: zgadzam się, że okresy tygodniowe ułatwiają organizację życia, zajęć, szkoły. Jednak okresy 4-dniowe nie są złe, zwłaszcza na początku. A tak wnioskuję, że u państwa to początek. Lepiej zacząć co 4-dniową opiekę i iść do przodu niż kruszyć kopię o coś, co i tak życie samo zweryfikuje. Możecie się państwo umówić na zrewidowanie pomysłu za 2-3 miesiące. Być może żona sama stwierdzi, że faktycznie to utrudnia organizację. W tym czasie zobaczycie potrzeby dzieci, sprawdzicie, jak się mają, może coś preferują. Nie wiem, w jakim są wieku, ale trzeba je również wziąć pod uwagę i pytać. Dojdziecie do porozumienia, tylko dajcie sobie szansę i bądźcie elastyczni. Nie wszystko musi być na twardo zdecydowane od razu. Pozdrawiam serdecznie, MG

  • Artur

    Dobry wieczór,

    Świetny artykuł. Nieco uspokoił mnie, że opieka naprzemienna jest najlepszą formą opieki. Aktualnie dzielmy się w systemie:
    Mama weekend to tato poniedziałek, wtorek i tato weekend i kolejno mama, poniedziałek wtorek a tato kolejną środę i czwartek.

    Nela ma prawie 4 łatka ale teraz pojawił się jakiś etap Mamozy. Ja żyje z partnerką, pół roku temu było zupełnie odwrotnie, ciągły płacz za mamą. Ostatnio przeprowadziliśmy się do zakupionego mieszkania. Nela ma swój pokój i żyjemy coraz stabilniej. Z mamą mamy dobry kontakt, częste telefony na wideo itp.

    Ale mamoza powoduje smutki i Nela mówi, że tęskni za mamą.
    Wydaje mi się, że przeprowadzka zaburzyła trochę stabilność.

    Co Pani o tym sądzi?
    Pytanie czy tak częsta zmiana rodziców jest Ok? Nie wyobrażam sobie podziału tydzień na tydzień. Zbyt długa rozłąka.

Odpowiedz