Jak się czujesz w ostatnich dnia? Jeśli ledwo-ledwo, to dobra wiadomość brzmi: jeśli przeżyjemy marzec, przeżyjemy i potem. Tak przynajmniej mówi stare polskie przysłowie: Będzie żył starzec, gdy przeżyje marzec.

Ale ja dziś nie tylko o ludowych zwyczajach (choć też trochę), ale i o roślinnym wsparciu, a precyzyjniej: jak mogą w tym czasie pomóc olejki i medycyna szamańska. Ale po kolei. Bo chciałam opowiedzieć całą historię, która zaczyna się tak:

 
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami itd., ludzie mocno odczuwali czas przejścia z zimy do wiosny, z powodu kurczących się zapasów jedzenia w spiżarniach. Nazywano ten czas przednówkiem. Pamiętam jeszcze tę nazwę, dziś już nieco zapomnianą. Używała jej moja babcia. Czas przed-nowym (zbiorem) wypadał różnie, w zależności od przygotowania gospodarzy i pogody, ale mniej więcej między końcem styczniem a końcem kwietnia (Kolejne przysłowie mówiło: „Na św. Marka nie ma co włożyć do garnka”. Marek ma imieniny 25 kwietnia).
 
Zanim przyroda weszła w kolejny cykl obradzania, dojadano to, co zostało, a przeważnie zostawały nadgniłe ziemniaki i cebula. Sytuację ratowały kiszonki, o ile ktoś je jeszcze miał. Chleb trzeba było trochę „oszukać” – kończyły się zapasy mąki, więc dodawano co niej kory czy mielonych żołędzi.
Dla wielu był to czas przymusowego postu.
 
Dzisiaj na wiosnę wiele osób robi sobie detoks czy głodówkę. Cóż, ciało pamięta. Ja również zauważam mniejszy apetyt u siebie. Ale osobiście nie jestem w stanie robić sobie detoksu w tym okresie (co innego latem, lato to dla mnie idealny czas na sokowy detoks).
 
Teraz jest przed-wiośnie, przed-nówek i ja potrzebuję ciepła w środku, zanim na zewnątrz zrobi się ciepło. Zanim wiosna rozgości się na dobre, zanim pojawią się świeże, jędrne, dojrzałe warzywa i owoce, zanim słońce zacznie regularnie pieścić, potrzebuję przygotować się na ten czas przejścia – od środka.
Jeśli też czujesz, że potrzebujesz wzmocnienia, polecam z całego serca WZMACNIAJĄCY NAPÓJ MOCY na bazie ceremonialnego kakao.
 
Receptura jest bardzo prosta i potrzebujesz tylko 4 składników:
– kilku gram ceremonialnego kakao (o kakao więcej poniżej)
– olejku On Guard (również poniżej)
– napoju roślinnego, typu migdałowy, kokosowy, sojowy – jaki lubisz
– miodu – do smaku, jeśli lubisz i ile lubisz.
 
Jak przygotować ten napój?

 

1. Kilka gram kakao kruszę. Dodaję do wody. Wodę podgrzewam, aż do rozpuszczenia kakao, cały czas mieszając. Na koniec dodaję odrobinę napoju roślinnego. Przygotowany napój jest bardzo gorący. Odstawiam, by nieco przestygł.
 
2. Na łyżeczce miodu rozpuszczam kroplę olejku On Guard i mieszam
 (a precyzyjnie mówiąc, mam już przygotowany taki miód,  ponieważ używam go codziennie i potrzebuję łatwości: z dużego słoja z miodem zawsze odejmuję porcję do małego słoiczka, dodaję On Guard i potem tylko sięgam, gdy chcę).
 
3. Miód z olejkiem dodaję do przestudzonego kakao. Chodzi o to, by było ciepłe, ale nie gorące.
 
W ten sposób otrzymujemy cudowny napój, który nie dość, że wspaniale smakuje, to jeszcze wzmacnia ciało fizyczne, mentalne i duchowe.
 
 
 
PARĘ SŁÓW O CEREMONIALNYM KAKAO – DLACZEGO WARTO?

 

Szamanie z Ameryki Południowej nazywają kakao Napojem Bogów. To od nich uczymy się, że wszystko może być ceremonią. Ja również czasem robię dłuższą ceremonię kakao połączoną z medytacją. Na co dzień jednak piję kakao rano z intencją wzmocnienia się, zanim jeszcze zjem śniadanie. Jest to wtedy dla mnie ceremonia przyjemności i kontaktu ze sobą.
 
To, co dla mnie najwspanialsze w działaniu kakao, to że jest to naturalna medycyna, która nie dość że na poziomie fizycznym dostarcza wielu składników mineralnych i witamin, to jeszcze ma potężne działanie na poziomie ducha.
 
Otwiera serce, 
łagodzi stany lękowe i depresyjne, 
pomaga zakotwiczyć się w tu i teraz, 
wspiera w uwalnianiu emocji. 
Dodaje też radości i rozwesela.
 
Zauważyłam również, że pomaga mi w jasności i klarowności umysłu. Gdy piję napój rano, z daną intencją, potem w ciągu dnia przypływają do mnie odpowiedzi. Jednym słowem: ten napój wzmacnia ducha, wzmacnia ciało, wzmacnia umysł.
 
Czy można je zastąpić zwykłym kakao? No nie bardzo. Zwykłe sklepowe kakao potrafi być podłej jakości. 

Najlepsze jest kakao surowe i nieodtłuszczone (na zdjęciu obok surowe ziarno kakaowca po zerwaniu z drzewa). Zawiera najwięcej cennych składników. Takie kakao jest naprawdę wartościowe dla naszego organizmu. Nie bez powodu nazywane jest „czarnym złotem Majów”.
 
 
DLACZEGO ON GUARD?
 
Olejek On Guard to cudowny miks olejków eterycznych, który wspiera funkcje odpornościowe. Polecam go stosować codziennie, bez względu na porę roku, profilaktycznie. A gdy coś zaczyna się dziać, to obowiązkowo, aby zatrzymać rozwój infekcji. Można go stosować doustnie, wcierać w skórę i inhalować się nim. Pachnie obłędnie. Jego składniki tworzą korzenny, lekko pikantny aromat. On Guard jest miksem olejków eterycznych z: dzikiej pomarańczy, goździków, cynamonu, eukaliptusa i rozmarynu. Te składniki wspaniale komponują się ze smakiem kakao.
Zarówno kakao, jak i olejek On Guard, mają wiele zastosowań. Przydadzą się również do wypieków, deserów. Jeśli chcesz go nabyć dla siebie czy dla kogoś, daj znać (KONTAKT), podpowiem, jak to zrobić najkorzystniej.
 
A, dodam jeszcze, że świetnie się go pije rano, jeszcze przed śniadaniem.
Taki napój kakaowo-On Guardowy napój jest bardzo sycący. Świetnie nadaje się przed poranną praktyką.
Ja osobiście, kiedy ćwiczę rano, nie lubię tego ssania w żołądku. Na czczo nie mam dość energii, żeby zrobić wszystko, co zaplanowałam. Dlatego piję kakao przed poranną praktyką.  Jeśli macie podobnie, polecam – kubek kakao wypity przed jogą czy poranną medytacją wzmocni organizm, doda sił i energii. Można też wypić po.
 

 

Jeśli szukasz więcej podpowiedzi, jak świadomie się wspierać, zapraszam do grupy, którą prowadzę na Facebooku Łączą nas Sprawy Eteryczne.

 

 

 
 
 
 

Komentarze

komentarzy

Odpowiedz