Czy szczęścia można się nauczyć? – zapytała mnie jedna redaktorek z platformy Life Architect. To pytanie spowodowało, że zapragnęłam omówić jedną ważną blokadę na drodze do szczęścia. Odpowiedź ukazała się jako post na fan page’u Life Architect, ale postanowiłam opublikować ją również na moim blogu.

 

– Magda, jesteś autorką kursu „Jak być szczęśliwym”, mam więc do Ciebie pytanie, które nurtuje wielu naszych czytelników: czy bycia szczęśliwym można się nauczyć? – zapytała.

 

– Oczywiście! Można nauczyć się bycia szczęśliwym.

Szczęście to nie tylko uczucie, emocja czy – jak wiele osób mówi: stan. Szczęście to także umiejętność. Może wydać się to nieco zaskakujące, ale tak właśnie jest. Szczęście jest umiejętnością w takim znaczeniu, które jednocześnie wyjaśnia, skąd się bierze nieszczęście. Już tłumaczę, co mam na myśli.

 

Bardzo często okazuje się, że tak naprawdę jedyną barierą, która oddziela nas od szczęścia są nasze myśli i przekonania na temat świata, innych i siebie. To właśnie nasze podejście do życia nas unieszczęśliwia, a nie okoliczności. Wystarczy spojrzeć, jak różnie różni ludzie reagują na te same zdarzenia. Jednego człowieka jego sposób myślenia może nawet wpędzić w chorobę, podczas gdy innego to samo zdarzenie nawet nie dotknie. I tu wchodzi element umiejętności – możesz NAUCZYĆ SIĘ pracować ze swoimi myślami i przekonaniami, które programują Cię na określony odbiór rzeczywistości. Możesz NAUCZYĆ SIĘ myśleć jak szczęśliwy człowiek.

Dlatego tak śmiało twierdzę, że szczęście ma bardzo wiele wspólnego z umiejętnością, bo gdy UMIESZ myśleć w sposób, który Ci służy, stajesz się szczęśliwym człowiekiem. Tym samym zapraszasz do swojego życia wysokowibracyjne emocje i jakości: radość, inspirację, miłość, spokój, kreatywność itd.

 

Ale żeby nie było zbyt ogólnie, podam Ci przykład, który w bardzo prosty sposób ilustruje, jak to działa. To prawdziwa historia. Kilka lat temu przyszedł do mnie na sesję młody mężczyzna – dajmy na to, że miał na imię Krzyś. Dom Krzysia przez całe jego wczesne życie rozbrzmiewał głosem nieszczęśliwego taty: „szczęście jest dla głupców”, „tylko głupi może powiedzieć, że jest szczęśliwy”, „nie ma się z czego śmiać”, „z czego tak ciągle rżysz?”, „dorośniesz, to przestanie Ci być tak wesoło” itd. w tym stylu.

 

Nie będziemy się zajmować tutaj tatą Krzysia, choć należałoby otoczyć go ramieniem i współczuciem, i mocno ukochać, ponieważ jemu też prawdopodobnie ktoś kiedyś wgrał taki program na twardy dysk, który potem zlał się z nim tak mocno, że mężczyzna nie umiał myśleć inaczej. Ale to Krzyś był moim klientem i to nim się zajęliśmy.

 

Krzyś pracował nad swoimi przekonaniami i myślami. Uczył się obserwować, które konkretnie przekonania kierują jego życiem i na dłuższą metę go unieszczęśliwiają. Cierpliwie i wytrwale oddzielał ziarno od plew – które programy nie są jego, które go gaszą już na starcie i w ten sposób odkrył bardzo wiele cudzych myśli i przekonań, które skleiły się z nim przez te wszystkie lata. Namierzył te, które podcinały mu skrzydła i zrozumiał, że to on wybiera sposób, w jaki myśli i postrzega rzeczywistość. NAUCZYŁ SIĘ myśleć inaczej. Krzyś zrobił dla siebie wspaniałą rzecz i dziś jest szczęśliwym człowiekiem, zupełnie niepodobnym do tej osoby, którą poznałam na początku. Zmieniła się również jego fizyczność – emanuje szczęściem w tak jasny sposób, że ciężko sobie wyobrazić, że kiedyś był wystraszoną, przygarbioną, poblokowaną istotą, która spuszczała wzrok w kontakcie z innymi.

 

Niesamowite, jak wiele osób myśli, że są niewarci miłości, niewarci uwagi, niewarci dobrego życia! A to ich przecież głęboko unieszczęśliwia na tak wielu poziomach!

 

W podanym przykładzie programy taty dotyczyły akurat postrzegania szczęścia, ale tu chodzi o ogólną zasadę – to mogą być przekonania dotyczące związków, pieniędzy, relacji z innymi, każdej dziedziny naszego życia.

 

To bardzo istotne dowiedzieć się, co jest nasze, a co nasze nie jest. Oddać innym to, co od nich wzięliśmy przez przypadek, lojalność czy nieuwagę, jak np. Krzyś wziął programy od swojego nieszczęśliwego taty. Odkrywanie tego to pierwszy bardzo dobry krok w kierunku nauki bycia szczęśliwym.

 

A więc wystarczy zmienić przekonania i już zaklika, będziemy szczęśliwi? – może ktoś zapyta.

 

Jeśli interesuje Cię efekt, skutek, to mogę Ci natychmiast odpowiedzieć: tak, to jest takie proste! Tylko tyle wystarczy.

 

Jeśli jednak spojrzymy na to jak na proces (a ja właśnie lubię tak na to patrzeć), to okaże się, że szczęście nie jest celem, do którego należy dążyć, a częścią drogi. Jest naturalnym elementem procesu poznawania siebie.

 

A poznawanie siebie to piękna przygoda, która może trwać całe życie.

Nie znaczy to, że poczujesz się szczęśliwy dopiero pod koniec tej podróży J

Absolutnie nie. Po prostu jeśli zdecydujesz się wejść na tę drogę, to sam odkryjesz, jaka to frajda na niej być. Szczęście zacznie płynąć do Ciebie zewsząd, bo zaczniesz świadomie zapraszać je do swojego życia. Poczujesz ulgę, że sam je tworzysz i nie jest ono zależne od okoliczności na zewnątrz.

 

Co więcej, szczęście stanie się immanentną cechą tej podróży. Będzie jak obłok nad Twoją głową, który Ci towarzyszy, gdy idziesz. Czasem pogoda się zmieni, trochę powieje albo pogrzmi, ale Twój obłok ciągle tam będzie.

 

Zmieni się Twoje podejście, bo nie będziesz zmierzać do niego jak do punktu na mapie, ale będziesz szedł z nim, ramię w ramię. Stając się uważnym na okoliczności pogody i na to, co czujesz w związku z tym, utrzymasz stały kontakt z obłokiem. Nie będziesz dramatyzować, gdy na niebie pojawi się ciemna chmura i chwilę popada. Przyjmiesz to ze spokojem, bo będziesz wiedzieć, że za tą chmurą jest Twój obłok. I nawet jeśli chwilowo zniknie Ci z oczu, to będziesz mieć z nim głęboki kontakt, oparty na zrozumieniu, jak się sprawy mają.

 

Kiedy zmieniamy nasz sposób myślenia i kierowania swoim życiem, zapraszamy do niego to, czego potrzebujemy. Każdy potrzebuje trochę czegoś innego, ale zasadniczo można uznać, że prawie wszyscy do bycia szczęśliwym potrzebują: czuć się bezpiecznie, być widziani, kochani (nie tylko przez innych, ale też przez samych siebie), czuć się spełnieni i spokojni. Co ciekawe, wiele osób wręcz odczuwa szczęście tak jak spokój, co też pokazuje, jak znacząca jest to potrzeba.

 

Tych składowych jest więcej, a dla każdego będzie to trochę coś innego, bo każdy z nas jest unikalną, jedyną w swoim rodzaju układanką. Dlatego tak ważna jest praca ZE SOBĄ, poznawanie SIEBIE, życie SWOIM życiem. Bywa, że potrzebny jest przewodnik po tym świecie, terapeuta czy coach, który pomoże na bieżąco transformować przeżycia i świadomie zmieniać zapisy. Ale droga jest Twoja, krajobrazy na tej trasie są Twoje, mapa jest Twoja, obłok jest Twój. A na drogę wchodzisz z własnej woli i to Ty ją kreujesz.

 

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, podaję link do kursu „Jak być szczęśliwym”.

 

A jeśli wolisz kontakt osobisty, zapraszam Cię serdecznie na sesje indywidualne.

 

Komentarze

komentarzy

Odpowiedz