Czy Ty też popełniasz te 5 błędów, szukając motywacji?

Warto traktować motywację jako swojego sprzymierzeńca, ale jednocześnie poznać strategie i sztuczki wroga – Wielkiego Demotywatora. Poniżej przedstawiam Ci subiektywny wybór 5 wrogów motywacji, z którymi spotykam się podczas sesji z klientami. Może odnajdziesz wśród nich również swoje stopery i dowiesz się, jaką krecią robotę robią. Sprawdź poniżej.

Wróg nr 5 (PSEUDO-) POZYTYWNA PSYCHOLOGIA

Mam umiarkowanie entuzjastyczny stosunek do tzw. psychologii pozytywnej. Od patrzenia codziennie w lustro i powtarzania sobie: „you are awesome” nie zrobi się to, co ma być zrobione. Ponadto takie wybiórcze podejście do tematu niesie ze sobą ryzyko, że poprzestaniesz na pompowaniu ego. Nie ma nic złego w afirmacjach. Ale jeśli bazujesz tylko na afirmowaniu, nie podejmując przy tym działania – uważaj, bo to jest zwodnicze myślenie. Karmiąc się górnolotnymi hasłami, nie posuniesz się do przodu, choć być może chwilowo poprawi Ci to nastrój.

Chodzi o to, żeby stawiać kolejne kroki, sprawdzać, korygować błędy i iść dalej.

Wróg nr 4 TEATR SWÓJ WIDZĘ OGROMNY

Snucie śmiałych wizji, wyobrażanie sobie spektakularnego efektu swojej działalności i siebie za jakiś czas, to jedno z coachingowych narzędzi. Dobrze poprowadzona przez coacha wizualizacja ma moc zmieniania nawyków myślowych jego klienta. Ale jak pokazuje praktyka, to kręta droga, ponieważ wiele osób zatrzymuje się na etapie wyobrażeń. Wizja może uskrzydlać, ale może też przytłaczać i zniechęcać swoim rozmiarem i ciężarem, zwłaszcza w przypadku długotrwałych i skomplikowanych projektów, jak np. budowanie własnego biznesu od zera. Dlatego, aby uniknąć efektu przeładowania ilością rzeczy do zrobienia, proponuję moim klientom opracowanie drogi dojścia za pomocą małych kroków. Rozpisujemy step by step, co, kiedy, w jakiej kolejności ma być zrobione, pozostawiając jednak sporo miejsca na elastyczność i ewentualne zmiany planów. Wizja jest nam potrzebna jedynie do zbudowania ogólnego obrazu-mapy, która będzie „nawigowała” do działania.

Ale pamiętaj, patrzeć na mapę to nie to samo, co wyruszyć w drogę.

Wróg nr 3 BO ANDRZEJOWI SIĘ NIE UDAŁO

Jest spora różnica pomiędzy uczeniem się na błędach innych a niepodejmowaniem działania ze strachu przed wyjściem ze strefy komfortu. Osoby, które tak naprawdę wewnętrznie nie chcą zacząć działać, znajdą mnóstwo teorii potwierdzających to, że w ogóle nie powinni nic zmieniać. Daj komuś młotek, a wszędzie będzie widział gwoździe.

„Bo Andrzej próbował i nic z tego nie wyszło”. Gdy już się zakręcisz, zamotasz i zniechęcisz, to po pierwsze, uświadom sobie, że nie jesteś Andrzejem. Masz zupełnie inną sytuację, inne zasoby, talenty i charakter. Po drugie, zaproś Andrzeja do rozmowy. Dowiesz się, co stało za kulisami jego niepowodzenia i jeśli będzie to jakkolwiek podobne do Twojej sytuacji, będziesz mieć szansę racjonalnie skorygować swoje działania. Andrzej też być może na tym skorzysta, bo opowiadając Ci swoją historię od nowa, może zrozumie coś, co umknęło mu poprzednim razem. Poza tym, to zrozumiałe, że boisz się zmiany, bo ona wiąże się z niewygodą i ryzykiem.

No więc bój się i rób.

Wróg nr 2 CHCĘ, ŻEBY BYŁO IDEALNIE

Serio? Po co? Jeśli nie przejdziesz fazy testowania swoich pomysłów, nie odkryjesz ich słabych punktów. Gdy wreszcie ruszysz z miejsca, wyjdziesz z inicjatywą, pokażesz swój pomysł ludziom, poprosisz o opinię – otrzymasz feedback od świata i na jego podstawie będziesz w stanie na bieżąco poprawiać swoje działania (produkt / inicjatywę / pomysł). Zamiast w kółko przygotowywać się do stanu idealnego, po prostu to zrób.

Zrobione ma tę przewagę nad idealnym, że jest zrobione.

Wróg nr 1 JESZCZE NIE JESTEM GOTOWY / -A

Ciągłe przygotowania, nieustająca krzątanina wokół rzeczy, które pozornie mają znaczenie to mój „ulubiony” na liście wrogów. Sabotował moje działania setki razy, np. podczas uruchamiania strony www, stawiania bloga, pisania kursu dla Samodzielnych Rodziców. Ale weźmy inny, bardziej uniwersalny przykład. Np. chcesz zacząć biegać. Ale nie masz butów. Kupujesz buty, a potem Twoją uwagę zaczynają przyciągać dodatkowe gadżety – spodnie z kieszonką na klucz, koszulka z odpowiedniego materiału, oddychająca kurtka na niepogodę, zegarek z GPS-em itd. Ale nie chcesz kupować wszystkiego od razu, bo jednak jest to kosztowne. Decyzję o bieganiu odkładasz na potem. A po co Ci to wszystko? To kolejna zasłona dymna, i dobrze o tym wiesz. Wstań i wyjdź z domu, Forrest. A gadżet do biegania kup sobie w nagrodę – np. za 10 treningów, na których dałeś z siebie wszystko. Nie chowaj się za jeszcze-tylko-kilkoma-rzeczami-których-potrzebujesz-żeby-zacząć.

Na zakończenie powiem Ci krótko: jeśli nie ruszysz tyłka, to nawet najbardziej wyczerpujący tekst na temat motywacji Ci nie pomoże. Jak mówi stare przysłowie:

Można zaprowadzić konia do wodopoju, ale nie można się za niego napić.

Czujesz, że wreszcie chcesz zrobić to, co ciągle odkładasz, ale potrzebujesz pomocy coacha?

 

Komentarze

komentarzy

Odpowiedz